niedziela, 18 listopada 2012

Saga Zmierzch : Przed Świtem 2

Cześć. Jak wynika z tytułu, byłam dziś w kinie na filmie ''Saga Zmierzch : Przed Świtem 2''. Przyznam, że jestem zaskoczona. Reżyser dużo zmienił. Przeczytałam książkę i nie przypominam sobie niektórych momentów, ale to nie ważne, bo nowe wątki zostały bardzo dobrze wkomponowane w całość i pasowały jak ulał. :) Szczególnie jedna z końcowych scen. Jaka? Nie zdradzę.


Film w sam sobie jest bardzo dobry. Fajne dialogi, ładnie wykreowani bohaterowie i świetne kostiumy. Jedyne co bym zmieniła to ''sztuczne'' sceny, np. kiedy Bella się budzi i idzie na swoje pierwsze polowanie. Skacze po górach i to wygląda źle, komputerowo. Lekko się zawstydziłam, gdy to zauważyłam i bałam się, że cały film będzie taki. Na szczęście nie był.


Następną rzeczą, którą bym zmieniła to oddalanie kamery, czyli pokazywanie dwóch armii przed bitwą między Cullenami, a Volturi. Bo po kiego pokazywać dwie grupki ludzi, liczące po ok. 30 osób? Rozumiem, jakby było ich 400, no ale 30? Odrobinkę bezsensu. Lubię filmy typu ''Troja'', więc jestem przyzwyczajona do armii liczących kilka tysięcy wojowników, więc ta scena w ''Przed Świtem 2'' wyglądała lekko żenująco, przynajmniej dla mnie.


Śmierć wilczków. Uważam, że nie powinni tego pokazywać. Moje serce ścisnął żal, gdy zobaczyłam jak biedny, bezbronny wilczek spada w przepaść i patrzy na Esme swymi pięknymi, acz błagalnymi oczami, jakby mówił ''żegnaj''. Albo scena, w której jeden z Volturi dusi wilka. Miałam łzę w oku. Ten pisk, który wydobył się z jego gardła, a następnie oczy, w których zgasło życie...Bolesne dla kogoś kto ma psa i ledwo uporał się ze śmiercią poprzedniego.


Wyszło mi coś na obraz krótkiej recenzji. Trudno. Nie mam ochoty nic zmieniać, poprawiać. Musicie zadowolić się tym co jest. Jeszcze tylko napiszę ocenę końcową, bo skoro to recenzja, takowe podsumowanie musi być. Film ogólnie polecam. Nie tylko dla tych, którzy lubią wampiry, Cullenów. Polecam tym, którzy kipią sympatią do niesamowitych zwrotów akcji, a raczej takich...''ale jak to?'' Chętnie wybrałabym się do kina jeszcze raz, ale nie mam takiej możliwości, niestety. Jeśli zaś wy ją macie to korzystajcie, bo film naprawdę ciekawy! :D

wtorek, 13 listopada 2012

Nauka nauką, ale co z przyjemnościami?

Szkoła. Ciągle tylko ta nauka i nauka. Każdy nauczyciel uważa, że jego przedmiot jest najważniejszy i że tylko jego mamy się uczyć, nie zważając na inne. Oczywiście, nie mówią tego wprost, ale przecież to widać, słychać. Wciąż słychać tylko ''wiedza jest najważniejsza, zapewnia dobre życie!''. Czyli, że mogę być chora, samotna, biedna, ale wykształcona i będę szczęśliwa? Myślę, że to tak nie działa. Mam dosyć! Dopiero listopad, a ja już odliczam czas do wakacji, już mam łzy w oczach, gdy słyszę słowo ''szkoła''. Nie wspominając o uczeniu się. To jest w ogóle okropność. W niedzielę, kiedy musiałam czytać geografię, każdy (dosłownie!) każdy szczegół wydawał mi się ciekawy; ściana, sufit, lampka, szafka nocna. Wszystko, tylko nie zeszyt! Skończyło się na tym, że wylądowałam w piżamce, kapciuszkach i z herbatką przed komputerem, oglądając ''Dirty Dancing'', testując kosmetyki i siedząc na facebooku, z książką na kolanach. Postanowiłam również porobić kilka zdjęć, aby mieć dowód, że nauka to jednak nie jest moja bajka, i że zwariuję, jeśli będę musiała się na niej skupiać przez następne lata.






Przepraszam za jakość niektórych zdjęć, ale był wieczór i nie było dobrego światła. Mam nadzieję, że zdjęcia się podobają. To cześć!

niedziela, 11 listopada 2012

Zima 2012/2013

Ojejku, ale mnie dawno tutaj nie było. Przepraszam bardzo! Nie wiem, czym spowodowana była ta przerwa. Zapewne brakiem czasu i problemami w szkole. Jakimi? Wolę się nie dzielić. Nie tutaj.
Ale wracając do treści tego wpisu...Zauważyłam, że podskoczyła liczba obserwatorów. Niby sześć to nie sukces, ale jednak zawsze coś. Cieszy mnie to bardzo, aczkolwiek prosiłabym o więcej, bo każdy nowy obserwator to nowy dowód na to, że ktoś jednak tutaj wchodzi.
Przejdźmy do treści wpisu. Ledwo pożegnaliśmy lato, a tu już połowa jesieni. Nie wiem, kiedy to zleciało. Przecież niedawno pisałam o ognisku z okazji zakończenia roku szkolnego, a teraz mogę opisywać śnieg za oknem! Nie mam bladego pojęcia, czy się cieszyć, czy smucić. Każda sekunda przybliża nas do zimy, a co za tym idzie - do ciepłych kurtek, kozaków i rękawiczek. Nie wiem jak Wy, ale ja osobiście nie przepadam za strojem ''na cebulkę''. Wolę mieć na sobie tylko t-shirt i szorty, a nie pięć warstw. Męczy mnie to ciągłe ubieranie się, bo zimno i rozbieranie, bo ciepło. No ale co zrobić?
A oto kilka zestawów, które będą modne na zimę 2012/2013.





Z tego co słyszałam, tej jesieni i zimy bardzo modne są buty ''jak na motor''. Z wyglądu przypominają botki; są krótkie i mają mini-obcas. Osobiście już takie posiadam i przyznam, że są naprawdę wygodne i ciepłe. Nie przemakają i bardzo dobrze wyglądają na nodze. Ale uwaga(!): proponuję nosić je do obcisłych rurek, gdyż zwykłym spodniom ''zadzierają'' nogawkę do góry co nie wygląda za fajnie, bo spodnie brzydko się marszczą i noga wygląda na grubszą, niż jest w rzeczywistości. Pozdrawiam.